poniedziałek, 21 stycznia 2013

Wiadomości z frontu: 21.01.2013

Dawno, oj dawno nie pisałam. Nie miałam ani czasu, ani weny, ani ochoty..

Moje dziecko dwa tygodnie temu w piątek obudziło się po drzemce ni z tego ni z owego rozpalona, z temperaturą 38,2. W myśl zasady, żeby do 38,5 nie podawać środków obniżających gorączkę i dać się organizmowi wykazać, nie podałam od razu syropku. Po pół godzinie mierzę ponownie a tu 39.9! No to od razu oczywiście konkretna dawka milifenu  i do kąpieli (40C). Co kilkadziesiąt sekund dopuszczałam niewielką ilość zimnej wody, tak długo, aż cała wanna osiągnęła temp 37C. Chwilkę jeszcze posiedziała, w międzyczasie pewnie zaczął działać też środek przeciwgorączkowy, bo tuż po wyjściu wróciliśmy do temp 38C, która się utrzymywała. W nocy jeszcze raz podawałam syropek, po zmierzeniu temp. w uchu na śnie (39C). Rano ładnie - 37.5C, w ciągu dnia jeszcze skakała, ale koniec końców nie przekraczała 38.3C. Od niedzieli temp. jak najbardziej normalna - 36.5/8. Żeby było zabawniej cały czas, poza piątkowym popołudniem moje dziecko zachowywało się normalnie: jadło, piło, skakało, wariowało, bawiło się. Od czasu do czasu pojawiał się suchy kaszelek (dosłownie kilka razy dziennie), który z połową tygodnia zmienił się w mokry, lecz również rzadki. Pomimo sugeracji znajomych, że temp. była pewnie klasyczną "trzydniówką", a raczej "dwudniówką" w naszym wypadku, ten kaszel nie dawał mi spokoju i wysłałam męża z córką do przychodni (sama się też kurując w domu z objawów grypopodobnych). I z czym wrócili? Z antybiotykiem! Klacid. Zapalenie oskrzeli. Do tego syropek wykrztuśny na dzień i antykaszlowy na noc + probiotyk. Żeby było śmieszniej, tego antybiotyku, który chciała przepisać pani pediatra (jakiś nowej generacji) nie ma już nawet w hurtowniach! Grypa i jej pochodne szaleją do tego stopnia, że ciężko dostać jakikolwiek lek na receptę!

Tchnięta złymi przeczuciami oraz tym, by dziecka jeszcze bardziej nie zarażać też zgłosiłam się do przychodni (wyjątkowo mnie zapisali na ten sam dzień) i cóż.. też mam antybiotyk. Dla towarzystwa. Z syropkiem do kompletu. I probiotykiem, a co sobie będę żałować. Oczywiście też z rajdem po aptekach, by móc wykupić receptę.

- * - * - * - * - * - * - * -

Dziś dzień Babci. Córka oczywiście była na "soczku" u swojej ukochanej Babuni :-)
Jutro idziemy jeszcze raz, do Dziadka ;-)

- * - * - * - * - * - * - * -

A teraz, zbliżając się wielkimi krokami do drugich urodzin Kathleen'y, zaczynam kompletować prezenty.

mini organki simba - real - 15 zł

mozaika z dużymi elementami - sklep osiedlowy - 24 zł

mata do rysowania markerem na wodę - sklep osiedlowy - 20 zł

Planuję jeszcze dokupić jakiś zestawik ciastoliny. Chyba że Wy macie jakieś inne pomysły?

Chętnie wysłucham każdej sugestii. 

Kathleen posiada już (z popularnych prezentów dla dwulatek):

3 lale + ubranka na zmianę
mini kuchnię + zestaw kawowy + garnki
wózek dla lal z nosidełkiem
akcesoria dla lal (nocniki, butelki, itd.)
rowerek biegowy

8 komentarzy:

  1. Zostaje życzyć wam szybkiego powrotu do zdrowia u nas to grypa była .Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No witamy w klubie, Pati w niedzielę skończyła Klacid. Jestem z niego zadowolona bo w tydzień zupełnie ozdrowiała.
    U nas urodziny za tydzień a ja w lesie z prezentami. Mała dostała już krówkę skoczka, ale szału nie ma. Ja na pewno kupię żeazko, bo córcia moja od kilku dni codziennie coś zawzięcie prasuje za pomocą grającego autobusu. Także inspiracje bedę czerpać od Ciebie, bo mozaike z dużymi elemantami chciałam kupic już dawno, ale wszędzie były te mini. Pomysł na ciastoline bardzo dobry.
    A kiedy Kathleen ma urodzinki?

    OdpowiedzUsuń
  3. Urodzinki już w przyszłym tygodniu :) W piątek :)

    No właśnie te mozaiki głównie z drobnymi elementami wszędzie. Już się napaliłam na quercetti fantacolor junior, w necie za ponad 50 zł, a później w zwykłym zabawkowym sklepie na osiedlu trafiłam na "podróbę" za połowę ceny. Zasada ta sama, ilość "kołeczków" ta sama, więc stwierdziłam - po co przepłacać.

    Oprócz ciastoliny zastanawiałam się też nad "zestawem gosposi" z wadera. Ostatnimi czasy Kathleena intensywnie biega po mieszkaniu ze zmiotką i mopem (czyżby coś sugerowała? ;)) Heheh

    OdpowiedzUsuń
  4. Hehe o matko to może ja z tym żelazkiem to jakąś informację mam przekazywaną? U nas jeszcze fajnym prezentem był zestaw do pieczenia i jak robię ciastka to wydzielam Patce kawałek miejsca na stolnicy i szaleje. Zestaw gosposi też fajny, my mieliśmy oddzielnie szczotkę i szufelkę, taki mały koplecik i póki się nie połamała to fajnie było patrzeć jak dziecię zamiata chałupę :)
    Natchnęłaś mnie, zaczynam poszukiwania tej mozaiki. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Klocki Duplo, nożyczki dla dzieci, zestaw dziurkaczy, papiery kolorowe samoprzylepne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kathleen już osłuchowo czysta, ale ma kaszel jeszcze ;-/

    OdpowiedzUsuń
  7. No to przynajmniej tyle! Kaszel po chorobie 2-3 tyg może się utrzymywać, nawilżaj powietrze i ciesz się że osłuchowo czysto :-) Buziaki dla Was!

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś posta? Zostaw ślad po sobie ;-)