Niestety, od wczoraj zmagamy się z mega biegunką.
Dziś zapobiegawczo poszłyśmy do lekarki. I dobrze zrobiłam, bo choć Kathleen nie jest odwodniona (na szczęście!) to dostaliśmy maść na odparzenia pupki (robiona na zamówienie), sudocrem i temu podobne nie działają, a nawet pogarszają sprawę. Maść została wykonana i do odebrania w ciągu 3 godzin, więc nie ma źle (od razu możemy stosować). Elektrolitów nie przepisała (mówi, że i tak Młoda raczej nie wypije bo bardzo słone) za to poleciła ciekawy zamiennik ;-)
Zalecenia:
smecta 2 x 0,5 szaszetki
probiotyk 3 x 1, potem zmniejszać
krem wg potrzeb (czyli po każdej zmianie pampka)
słone paluszki! (bez ograniczeń - ponoć świetny wspomagacz elektrolitów)
PIĆ, PIĆ i jeszcze raz PIĆ oraz dieta jak już będzie chciała jeść (póki co nie ma apetytu)
Kathleen na szczęście pije. Herbatki bobovita i niegazowaną wodę mineralną. Zjadła rano pół jajka na twardo i troszkę chlebka, później dosłownie 2 łyżki kleiku z ryżu i marchewki, na podwieczorek kilka biszkoptów, a przed chwilą miseczkę kaszki. Zobaczymy, czy przeleci (reszta bardzo szybko ;-/) Niech te cholerstwo już się skończy :-(
Oj dobrze wiemy co to biegunka, a jeszcze bardziej wirusowa jelitówka. U nas najgorsze było podawanie elektrolitów, smectę jakoś znieśliśmy. Choróbsko zdecydowanie niefajne, Młodego trzymało cały tydzień, nawet ja się załapałam.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się!!!
My też już kilka takich akcji zaliczyliśmy, życzymy zdrówka maleńkiej!
OdpowiedzUsuńNa pewno niedługo się skończy, i tego się trzymajcie!
OdpowiedzUsuńZdróweczka dla Małej, no i dla Was też!
Współczuję, mam nadzieję, ze już jest dobrze :-(
OdpowiedzUsuń